Laos 2018 # 1 Przystanek Pakxe

20181108_171956Laos i Kambodża to cel naszej tegorocznej podróży. Jedziemy w dziesiątkę, pięcioro to starzy bywalcy tamtych okolic, reszta to świeżaki.  Mam nadzieję, że spodoba im się plan , który ułożyłem – trochę aktywności , trochę zwiedzania, kilka dni plażowania , no i shopping w wielkich miastach. Sporo pracy włożyłem w te przygotowania i wierzę , że wysiłek się opłaci. Ale i tak wiele zależy od uczestników .

Moja dewiza: nieważne dokąd – ważne z kim.

Do Warszawy jedziemy busem Kalusia, pozostałe cztery osoby jadą swoim samochodem.Mamy samolot dopiero o 13 ale wyjeżdżamy o 5 rano, nie wiadomo co zdarzy się po drodze.Wydaje się że będziemy szybko na lotnisku, ale pod Pruszkowem zatrzymują nas korki – wypadek, roboty drogowe, objazdy. Kaluś zarezerwował parking przy lotnisku, niestety koleś nas nie przyjmuje, popsuł się bus , którym odwożą klientów , obok jest następny  trzy razy droższy , korzystamy z trzeciego. Zbieramy się na lotnisku w komplecie i lot Finnairem do Helsinek rozpoczynamy o czasie.W Helsinkach na przesiadkę mamy tylko godzinę, jeszcze tylko 9 godzin do Bangkoku i Azja stoi przed nami otworem. Finnair jest w porządku, jego największą zaletą jest dużo miejsca na nogi. Żarcie takie sobie, niezły jest też program rozrywki pokładowej , choć tylko rzucam okiem.

Finnair_A350_Economy_cabinJest 8 rano, samolot do Ubon Ratchathani mamy dopiero wieczorem ,więc spokojnie , bezpłatnym autobusem ruszamy do drugiego portu lotniczego w Bangkoku – Don Mueng, skąd odlatują samoloty Air Asii. Niestety, nie można jeszcze się zaczekować, jest za wcześnie. Podobno jest tu przechowalnia bagażu, ale jej znalezienie zajmuje nam  dobre pół godziny, układ lotniska jest skomplikowany a oznaczenia bardzo słabe.W końcu zdajemy bagaże i po kawie wsiadamy do autobusu A17, który dowozi nas po godzinie w okolice Khao San.Jest piekielnie gorąco, smog i wysoka wilgotność dają nam w kość.  Szkoda,ze Finnair zmienił nam połączenie, pierwotnie na przesiadkę mieliśmy tylko trzy godziny a teraz czeka nas spacer w upale prawie cały dzień.Jest południe, turystów nie widać za wielu . DSC04101Dziewczyny zatrzymują się przy każdym stoisku ,więc decydujemy się rozdzielić , zostajemy z Kalusiem w jakiejś knajpce na piwie. Wentylator daje trochę ochłody, jest lepiej niż na ulicy. Khao San też się zmieniła, nie ma już prawie wcale stoisk z różnościami ,tarasującymi ruch. Ludzi na ulicach przybywa, reszta ekipy dołącza i wracamy tym samym autobusem na lotnisko. Odbieramy bagaże i czekujemy się w automacie , skanując kod biletu z komórki.Pierwszy kontakt z obsługującym nas transwestytą jest dla niektórych sporym zaskoczeniem.

20181107_192908aKrótki lot AirAsią umila nam posiłek, smaczne curry dostajemy jako jedyni w samolocie. Do hotelu ”Excella” w Ubon dostajemy się busem, udaje nam się wszystkim zmieścić do jednego,choć jest to okupione koniecznością trzymania bagażu na kolanach. Hotelik jest bardzo przyjemny , ale spędzimy tu tylko jedna noc więc nawet nie ma sensu rozpakowywać walizek. Będę musiał jedynie na przyszłość zwrócić uwagę na to , aby dwóm dziewczynom wybierać pokój z dwoma łóżkami. Także Kaluś i Justyna woleliby pokoje Twin. excellaPo sympatycznym śniadaniu w hotelu oddajemy się w ręce chłopaków z  Green Paradise. Podjeżdżają busem , wygadany Phan i milczący kierowcą. Do granicy jedziemy godzinkę. Po wpłacie 5 Usd  opłaty wyjazdowe przechodzimy tunelami do posterunku laotańskiego. Tu procedura jest bardziej skomplikowana , wypełniamy druki, dołączam fotkę i kierują nas do poczekalni. Za chwilę dochodzi holenderska para , która podróżuje po Azji rowerami.Z niedowierzaniem słuchamy ich opowieści , upał jest taki , że nie chce się ruszyć palcem a co dopiero pedałować. Ale wiemy też , że i nas czeka spory wysiłek w najbliższych dniach. Mamy tylko nadzieję, że w górach powietrze będzie bardziej rześkie. Odprawa na granicy kończy się fotką do kamerki, jeszcze tylko pobranie odcisków palców, wbicie pieczątki i można ruszać.

Kiedy lokujemy się w naszym busie okazuje się, że milczący kierowca to Boun , właściciel firmy. Chętnie słuchamy opowieści Laotańczyków , choć mamy trudności że zrozumieniem ich wersji angielskiego . Trzeba się jeszcze trochę osłuchać i powinno być lepiej. Hotel “Pakxe” w Pakxe w którym nas zakwaterowano nie jest obiektem najwyższej klasy, ale nie przyjeżdżamy tu dla pławienia się w luksusie. Pokoje są różne, nasz jest malutki i zamiast okna ma obrazek z rolnikiem , zbierającym ryż.w1b /zdj.Wojtek/

Grupa rzuca się do pobliskiego kantora , aby wymienić walutę na kipy . Mój sposób na przeliczenie kipów na pln to odrzucenie trzech zer, podzielenie reszty przez 2 i odjęcie 20% . Brzmi skomplikowanie ? 10 000 kipów to 4 pln...

laokipaNie ma za dużo czasu na wypoczynek ,  Boun zaprasza mnie swojego biura skąd wychodzę lżejszy o niezbyt okrągłą, choć pokaźną sumkę. Niezbyt lubię te chwile płacenia z góry , niepokój , czy nie zostaniemy na lodzie będzie mi długo towarzyszył. Oglądam rowery przygotowane naszą południową eskapadę , wyglądają nieźle .

Tymczasem reszta ekipy za radą szefa odwiedziła pobliski Wat , market i pospacerowała nad rzeką , obserwując zachód słońca i piaskarzy , wożących piach z dna rzeki wypełnionymi po brzegi burt łodziami.image00040b/zdj.Wojtek/

Naprzeciwko hotelu jest salon masażu, umawiamy 10 łóżek na wieczór i w międzyczasie idziemy na kolację na dach naszego hotelu. Rozpościera się piękna panorama na miasto , ale nie cieszymy się nią zbyt długo bo burza zagania nas pod daszek knajpy. Jedzenie jest wspaniałe , dużo lepsze od tego , które znamy z północnego Laosu.

image00045b/zdj.Wojtek/

Wywiązuje się dyskusja , wywołana przez jedną z koleżanek – co zrobić z papierem w toalecie. W Azji generalnie nie używa się papieru – rury kanalizacyjne są bardzo wąskie – w każdym przybytku za to ze ściany wypuszczany jest gumowy wąż, służący do podmywania się. Dziewczyny , szczególnie Europejki mają z tym problem i korzystają z własnego papieru . Użytego papieru nie należy spuszczać w toalecie a wrzucanie go do kosza też budzi wątpliwości. Aby przeciąć dywagacje proponuję papierki odnosić do recepcji. Pomimo pewnych wątpliwości ( ” A co , jeśli recepcjonista odmówi motywując, że taki wzorek to on już ma “) uznajemy , że to dobre rozwiązanie. Gdy więc spóźniona Asia wpada i pyta , co właściwie należy zrobić z papierem chóralna odpowiedź brzmi – odnieść do recepcji ! Mina Asi bezcenna…

20181108_150807a

8 myśli na temat “Laos 2018 # 1 Przystanek Pakxe

  1. Laos to jeden z moich najukochańszych krajów w Azji Południowo-Wschodniej.
    Uwielbiam Azję, ostrą kuchnię, cudną przyrodę, życzliwych ludzi.
    Kilka lat temu, z moim towarzyszem podróży, zwiedzaliśmy Laos na motocyklu.Oj to były przygody! W tym roku też wpadliśmy do tego kraju.
    Bardzo chętnie poczytam o Twoich kolejnych etapach podróży.
    Super,że trafiłam na ten blog.
    Pozdrawiam serdecznie-)

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.