Chiny # 6 Zakazane uciechy w Zakazanym Mieście

RIMG01641Koneserzy zabytków, miłośnicy staroci, amatorzy antyków  niech omijają wschodnie Chiny z daleka.W Pekinie jest kilka żelaznych miejsc , które przybysz powinien odwiedzić , to Zakazane Miasto , Świątynia Nieba, fragment Wielkiego Muru a także obiekty olimpijskie , ale jeśli się spodziewacie obiektów w rodzaju Luwru czy choćby Katedry na Wawelu to się zawiedziecie. W czasie  Rewolucji Kulturalnej (1966-1976) zniszczono większość pamiątek z przeszłości – drogie meble, książki, szachy, eleganckie ubrania, płyty gramofonowe, ogołocono muzea i zabytki , więc teraz , kiedy władzom zależy na podniesieniu prestiżu kraju i nawiązania do tysiącletniej historii to tak właściwie Chińczycy nie mają się czym pochwalić.

DSC01754-001Zakazane Miasto mieści się na północnej stronie największego na świecie , owianego ponurą sławą , placu – Tiananmen.Plac rzeczywiście jest olbrzymi, na środku mieści się Mauzoleum Mao-Zedonga, do jego wejścia prowadzą cielętniki, zawsze pełne ludzi , przeważnie Chińczyków , zwożonych z prowincji autokarami. Czas oczekiwania – kilka godzin,można miło spędzić na wzajemnym oglądaniu się , przed samym wejściem obowiązkowo należy pobrać kwiaty,które należy pozostawić przy grobie , a właściwie mumii, zanurzonej  w formalinie.Nie ma czasu na przyglądanie się , porządkowi poganiają więc  prawie przebiegamy obok akwarium , niewiele rejestrując. Zaraz po naszym wyjściu kwiaty wracają z powrotem przed wejście.Z Mauzoleum wychodzimy prosto na południową bramę Zakazanego Miasta. Siedziba Cesarzy była niedostępna do połowy XX w., w 1965 r. została udostępniona dla turystów. I jest ich sporo.Mimo tej masy nie ma tłoku, bo teren Miasta jest olbrzymi.W necie jest mnóstwo entuzjastycznych opisów tego zabytku, jak dla mnie rzecz jest mocno przereklamowana. Od jednego budynku do drugiego trzeba przejść kilkaset metrów, pokonując rozległe place, pozbawione większych drzew czy szczególnie efektownych ozdób .Poszczególne pawilony miały jakieś swoje przeznaczenia, mniej czy bardziej oficjalne, nasz przewodniczka Natalia szczegółowo je opisuje, ale nie nadążam .

RIMG02001Ciekawsza jest obserwacja przedstawicieli narodu chińskiego, dla którego jest to sanktuarium najważniejsze ze wszystkich.Prawie wszyscy miejscowi to przybysze z czasem bardzo odległych prowincji Chin, mają zniszczone twarze, nieskomplikowane ubrania, często migają mundury z poprzedniej epoki, z pobrzękującymi szeregami orderów na klapie. Dzieciaki noszą spodenki z klapami z tyłu, aby nie trzeba ich rozbierać, w potrzebie po prostu odpina się zapiętą na dwa guziczki klapę i dzieciak może już kucać.Na ciepłe dni mają jeszcze prostszy patent …

DSC017641Jesteśmy co chwila zapraszani do wspólnych fotek , w końcu nie każdy we wsi ma fotkę z Godzillą czy innym białym T-rexem 🙂 Są i niedogodności ponadnormatywnych wymiarów – pogłaskanie półkuli na jednej z bram gwarantuje szczęście i pomyślność, niestety – te na wymiar lokalny są gładziutkie i błyszczą  w słońcu, ale te na naszym poziomie są mocno zakurzone , nikt do nich nie dosięga.Może dlatego efekty głaskania  są dalekie od oczekiwań.

DSC01719a

Fajnie popatrzeć na musztrę poborowych, zbliża się kolejne święto a z nim  defilada.Ćwiczeń nigdy dosyć.

DSC017651Przejście Zakazanego Miasta zajmuje kilka godzin, po wyjściu możemy pokręcić się jeszcze otaczających zabytek parkach . Są przystrzyżone do granic możliwości ,nie ma chyba źdźbła trawy czy   gałązki której udaje się przeżyć życie po swojemu.

IMG_01031

Jeśli mamy jeszcze trochę poweru to można odwiedzić Muzeum Narodowe czy Drum Tower , mimo kilku sposobności  nigdy nie starczyło na nie sił i chęci.

RIMG0234

Kolejny dzień to Świątynia Niebios i Wielki Mur. Ale o tym potym.

Chiny # 5 Pięciu Pekińczyków na metr w metrze

IMG_36291

Najzabawniej jest w metrze ! Kiedy wyruszamy rano tłumy czekają  na miejsce na stacjach . Upychamy się prawie wszyscy, Chińczycy zduszają się wzajemnie i wciskają nosy w cudze plecaki lub usiłują znaleźć skrawek miejsca powyżej głowy na smartfona.Dla nas to nie jest problem , miejscowi starają się nas nawet nie tknąć końcem palca. A i widok mamy ładniejszy – wystajemy ponad ich głowy jak góry lodowe na morzu, gdyby mieć lepszy wzrok to z początku kolejki można by czytać ostrzeżenia na ostatnich drzwiach.

blog_transsib_beijing4

/wszystkie foty poniżej z internetu, moje niestety nie pasowały :/

Większość użytkowników metra to młodzież, jadą do szkół lub do pracy, ciężko rozpoznać wiek.Ci trochę od nas oddaleni bezceremonialnie gapią się na nas,  ci bliżej spuszczają wzrok zawstydzeni. Czasem gdy pociąg szarpnie dziewuszka ocknie się z lektury  lub zamyślenia i zauważy , że na wysokości oczu ma moją sprzączkę od paska , opinającego gruby brzuch…powoli podnosi głowę coraz wyżej  a oczy robią się coraz większe 🙂 Widok białego to ciągle niezbyt częsty obrazek w Chinach , a już ludzie o takich parametrach jak nasze budzą powszechną sensację.No i Chińczycy nie są przesadnie powściągliwi w okazywaniu uczuć – pokazują nas palcami, szturchają znajomych aby podzielić się z nimi sensacyjnymi niusami i wspólnie pękać w głos ze śmiechu, nie wiadomo z jakiego powodu.Dookoła pstrykają aparaty w komórkach, co bardziej odważni/e proszę o wspólne zdjęcie, które natychmiast ląduje na Weibo , chińskim odpowiedniku FB czy Twittera.

Baw1LlqCAAECD-kMimo , że Pekin w czasie ostatnich kilkunastu lat dorobił się sieci ponad 500 km metra , to podróż nim daleka jest od komfortu.Poruszanie się po Pekinie  to koszmar, kolejne kilometry autostrad czy linii metra ( jest 16 , w ciągu dwóch lat przybędą jeszcze dwie) nie rozwiązują sytuacji bo mieszkańców przybywa w jeszcze szybszym tempie.Przemieszczanie się taksówkami ma tę zaletę , że spędzasz miło czas w klimatyzowanym autku , ale przejazd kilku kilometrów w czasie dwóch – trzech godzin nie należy do rzadkości.Szkoła cierpliwości.

maxresdefaultOdradzam też spacery. Odległości są wielkie, na planie czy mapce z hotelu poszczególne atrakcje wydają się być zupełnie blisko siebie, w rzeczywistości wycieczka mocno się wydłuża w czasie.Mapy są bardzo nieprecyzyjne, mam wrażenie , że to celowa robota. Oznaczenia ulic w dużej mierze są tylko po chińsku , każdorazowa identyfikacja zabiera trochę czasu. Pytanie mieszkańców o drogę jest również bezcelowe – albo nie znają angielskiego albo znają tylko swój najbliższy kawałek miasta , najczęściej w ogóle nie znają się na mapie i podtykanie im takowej wpędza ich w konsternację więc przytakują gwałtownie każdemu naszemu zdaniu byle tylko oddalić się jak najszybciej.

smog-surrounds-beijing-1200x899Pomijam fakt , że powszechny smog , o każdej porze dnia i nocy czyni spacery równie pożytecznymi co kąpiel w kwasie siarkowym. Szczególnie ohydny rodzaj mieszanki tworzy się po jednej z częstych a gwałtownych ulew – deszcz spłukuje zanieczyszczenia ale parująca błyskawicznie woda tworzy klimatyczną saunę , prawie 100 % wilgotność utrzymuje się długo po ustaniu ulewy bo ruch powietrza jest znikomy.

Beijing-Air-PollutionZwiedzanie dużego miasta w lecie polega na wypatrywaniu sklepów z klimatyzacją oraz sklepików , w których można się zaopatrzyć w butelki z wodą ( korzystanie z publicznych ujęć wody lub publicznych wodociągów grozi poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi). W okresie czerwiec – wrzesień temperatura w Pekinie rzadko schodzi poniżej 30 st.C, co w połączeniu ze smogiem zamienia wycieczkę w torturę.W zimie nie jest lepiej – jest szaro , buro, wietrznie i wilgotno. Jeśli mieszkasz w hotelu na 10 piętrze nie pukaj zegarkiem o ścianę – mimo , że na zewnątrz jest ciemno to zbliża się południe, zegarek robi co może ale ta ciemność za oknem to smog – trochę inaczej wygląda świat przy wyjściu z hotelowego holu.

125412022_111n

Na utrudnienia klimatyczne najbardziej narażone są wielkie miasta trochę oddalone od morza , Pekin jest ekstremalnym przykładem – leży w w wielkiej kotlinie , wiatry wieją z zachodu i przynoszą oprócz mas suchego powietrza także masy pyłu znad pustynnej Mongolii Wewnętrznej a nawet Pustyni Gobi. W Szanghaju czy Hong Kongu jest już przyjemniej , morskie powietrze nieco orzeźwia .Ale póki co musimy się pomęczyć w stolicy.

 

 

 

 

Chiny # 4 Deserek

IMG_2942Aby miło zakończyć wątek kulinarny zapraszam na deser  , na który proponuję banany w cieście.Potrawa jest prosta  a wysoce smaczna, warto racuszków napiec całą górę , bo i tak wszystkie znikną w przeciągu kilku minut.

fritters-316489_6401Potrzebujemy :

  • szklanka mąki ( w oryginalnym przepisie jest ryżowa , ale proponuję raczej pszenną lub kukurydzianą, albo przynajmniej jej dodatek, bo ciasteczka ryżowe mają blady, chorobliwy kolor,z pszennej zaś mąki uzyskujemy sympatyczny brąz jak po turnusie w Łebie ).
  • mleko kokosowe ( puszka, warto zmieszać zestaloną część śmietanki z góry puszki ze znajdującym się poniżej  przeźroczystym płynem).
  • soda oczyszczona ( szczypta)  ,jajko, cukier, sól,
  • olej do smażenia, cukier puder do posypania.
  • 2-3 banany

Sprawa jest banalna – miksujemy razem wszystkie składniki ( poza bananami ) a  banany kroimy  na mniej więcej 1-2 cm. kawałki i wrzucamy do miski z ciastem.Możemy je też kroić wzdłuż ,będą większe.

Fotolia_34572849_Subscription_Monthly_XLW woku , frytownicy lub innym głębokim naczyniu rozgrzewamy olej , po kolei wrzucamy do niego kawałki bananów w cieście. Gdy nabiorą kolorków wyciągaj je łyżką cedzakową i układaj na ręczniku papierowym, aby odsączyć tłuszcz .

Posyp je cukrem pudrem lub polej lukrem z cukru i mleczka kokosowego, można użyć też czekolady ,wiórków kokosowych  lub sezamu.

5 0931Zamiast bananów możecie użyć brzoskwinie , morele , jabłka, poeksperymentujcie z warzywami – marchewką czy porem , ale  już bez cukru.

Voilà !

DSC01754

A następnym razem wreszcie ruszymy w podróż po Chinach – zaczniemy od Pekinu , powyżej fotka  : dzień jak co dzień – Plac Tiananmen  ,kolejka do Mauzoleum Mao Zedonga , 3 godziny stania …/