W tym roku padło na Amerykę,ściślej mówiąc – Amerykę Środkową.Moja Żona wróciła wiosną zachwycona z nurków w Meksyku i stwierdziła,że trzeba zmienić kierunek listopadowych wyjazdów na przeciwny więc polecieliśmy na zachód.Nie pamiętam już , co zdecydowało ,że celem została Kostaryka i Panama, ale zabukowałem bilety i oto jesteśmy. Zanim jednak do tego doszło po drodze zdarzyło się to i owo.
Wylatujemy 4.11 o 6 rano z Berlina Tegel.Ubolewam,że wciąż nie jest ukończone Berlin Brandenburg, bo jest (będzie ) znacznie bliżej.
Wyjeżdżamy przed północą , mamy spory margines bezpieczeństwa, droga pusta i sucha, tylko jechać. Wszystko szło gładko do Berlina, na jednym z odcinków autostrady przez miasto rozpoczęto remont, o czym zapomniano poinformować nasz GPS.
Nakaz zjazdu z autostrady zupełnie nas zaskoczył i przez prawie godzinę błąkaliśmy się po nocnym Berlinie.
Szczęście, że to był środek nocy i ruch minimalny, bo mielibyśmy problemy aby zdążyć na samolot.Co więcej – do poruszania się po centrum Berlina konieczna jest spełnianie norm spalania czego dowodem jest naklejka na szybę.Za jej brak grozi kara, kilkaset €.
Zostawiamy samochód na parkingu i po kilku minutach jesteśmy na lotnisku.
W związku z budową nowego remont Tegela został odłożony a może w ogóle wypadł z planów bo wygląda jak za lat 70 ub. stulecia.
Porównanie go do lotnisk Trzeciego Świata wzbudziłoby u nich słuszne oburzenie.Jest małe i brudne,brak w nim jakichkolwiek fajerwerków , jak choćby ogród botaniczny (Singapur),lodowisko (Seul) czy salony samochodowe (Dubaj).
Ale po odprawie czas szybko mija , podróż do Amsterdamu bez historii , ale na Schiphol w Amsterdamie czeka nas czterogodzinny postój.Na szczęście to lotnisko pozytywnie zaskakuje, przede wszystkim z trzech powodów – pierwszy to miejsca do siedzenia.
Powstało mnóstwo kącików dla podróżny, gdzie można wygodnie usiąść na miękkich pufach z podłokietnikami i zagłówkami. Do tego drugi powód- wszystkie te miejsca mają gniazdka do podładowania baterii.Często podróżujący wiedzą, jakie to ważne , kiedy w czasie kilku godzinnego stop-overa wyładuje ci się komórka czy laptop. Trzeci powód to internet – jest szybki i co ważniejsze – bezpłatny.
Powyżej limitu operator domaga się jakiś opłat ale nawet się do niego nie zbliżyliśmy. O innych pozytywach typu olbrzymia ilość przybytków gastronomicznych i sklepów nie ma co nawet mówić.
Cztery godziny na lotnisku jakoś przeżyliśmy,do samolotu , który miał nas zawieźć do Panamy ładujemy się sprawnie i mamy nadzieję za 12 godzin znaleźć się na miejscu. Już wejście do samolotu wprawiło nas w dobry humor : samolot – Boeing 777 – 200
(szczęśliwe siódemki !)zaoferował nam mnóstwo miejsca , zarówno na bagaż jak i na nogi i całą resztę. Jeszcze nie fruwaliśmy tak wygodnym samolotem. Wyglądało na to , że KLM , holenderskie narodowe linie lotnicze , powoli staczają się do niższej klasy przewoźników, dając się dyskwalifikować arabskim nuworyszom , ale widać,że nie poddają się łatwo. Cateringowi na pokładzie nie można nic zarzucić.Z dwóch dań do wyboru zamówiliśmy ( jak większość pasażerów ) pastę arabbiata, bardzo smaczną a do tego deser – tiramisu. Moja słodka Żona była tak najedzona makaronem , że zaoferowała mi deser, co przyjąłem z wdzięcznością, ale niestety po spróbowaniu wycofała się z propozycji. Rozumiałem ją – tiramisu mógł być wzorem dla innych, błądzących tiramisu i być wystawiony jako wzór tiramisów w Sevres pod Paryżem. Jeśli dorzucić do tego uśmiechnięte i życzliwe stewardessy to mamy wzór linii z prawdziwego zdarzenia.
Wylądowaliśmy oczywiście o czasie, przywitał nas deszcz za oknami terminala, ale nie wybieraliśmy się poza niego, więc tylko rzucaliśmy na siebie żałosne spojrzenia – w Kostaryce nie miało być lepiej.Do San Jose już tylko godzinka lotu.
Tukany ❤
PolubieniePolubienie
Plastikowe 🙂
PolubieniePolubienie
Mamy takie marzenie, które nazywa się Kostaryka. Jeszcze parę lat, parę innych destynacji i będziemy marzenie realizować 🙂
PolubieniePolubienie
Czemu akurat Kostaryka ? 🙂
PolubieniePolubienie
Tak sobie ostatnio myśle że najwyższy czas polską zimę spędzać gdzieś w południowych klimatach… 🙂
PolubieniePolubienie
I to jest właściwa koncepcja !:)
PolubieniePolubienie
Ale zazdroszczę tego wyjazdu, ja nigdy nie byłam po za granicami Polski.
PolubieniePolubienie
Na wszystko przychodzi czas. Ja zacząłem wyjeżdżać koło 50tki… 🙂
PolubieniePolubienie