Indonezja 2014 # 4 Trzy kolory o świcie

Jak zwykle Eko straszy ,że przed nami droga długa i kręta .Jedziemy z powrotem na południowe wybrzeże wyspy, przez Ende do Moni, całe 166 km. Żegnamy się z sielskim Riung, ostatni rzut okiem na Rezerwat z okolicznych wzgórz i przed nami kilka godzin w puszce dla sardynek.

DSC06113

Tym razem przewidywania Eko sprawdziły się – most , remontowany przez ostatnie 10 lat  na nasz przyjazd nie został ukończony i czekał nas objazd polnymi drogami. Przez te kilka lat objazdu tysiące pojazdów tak zmieliły podłoże, że wyglądało , jakbyśmy jechali w mące ziemniaczanej „Superior”. Po kilkunastu minutach mogliśmy się o tym przekonać bliżej , gdyż na czas przeprawy przez rzekę po prowizorycznej kładce  musieliśmy przejść spory kawałek na własnych nóżkach.

DSC06120

A po drugiej stronie – niespodzianka – korek. Stoimy jeszcze na brzegu rzeczki i nie możemy jechać dalej ,przed nami sporo ciężarówek , które blokują drogę. Po kilkunastu minutach wyjaśniło się , że przejazd zatrzymali mieszkańcy pobliskiej wioski, którzy zatrzymali ruch bo mieli dość sznura pojazdów jadących przez ich ogródki. Widziałem też motocyklistów skracających sobie drogę przez domostwa. Indonezyjczycy są cierpliwi ale pewnie od czasu do czasu ich dobra wola się wyczerpuje. Jakiś kompromis się pewnie udało ustalić, skoro pozwolili nam przejechać. Ale widziałem ,że byli bardzo źli. Do Ende nie zdarzyło się już nic specjalnego , do widoku soczystej zieleni zdążyliśmy już przywyknąć. Ende to dość duże miasto, ma nawet rondo i światła.Znane jest przede wszystkim z tego ,że tu urodził się gen.Sukarno, pierwszy Prezydent Indonezji. Po lunchu w drodze do Moni rzuciliśmy jeszcze okiem na Blue Beach – Błękitną Plażę. Plaża jest kamienista, otoczaki z daleka są błękitne ale z bliska odcienie niebieskiego są bardziej zróżnicowane. Tylko w tym miejscu jakieś wulkaniczne frakcje zabarwiły całe warstwy skał na niebiesko. Na miejscu kamyki są sortowane , zainteresowani kupują je w celach budowlanych ( większe) , ozdobnych lub wręcz do produkcji biżuterii.

DSC06135

Jeszcze stówka i dojeżdżamy do Moni.Po drodze wąwozy są coraz głębsze , widoki coraz bardziej spektakularne.Wdrapujemy się coraz wyżej. Moni leży na ok. 1000m npm.Jest najlepszą bazą wypadową na wulkan Kelimutu , słynny wulkan o trzech różnokolorowych kalderach ( jeziorkach w kraterach). Czekujemy się w hostelu Andy’s , jedynym dotychczas prowadzonym przez miejscowych. Niestety ,widać różnice. W pokojach albo nie było wody, albo leciała bez przerwy z powodu zepsutego zaworu. Drzwi  miały urwane klamki lub klucz nie chciał się obracać. Do tego całą noc wyły psy… Pobudka o 4 rano , wyruszamy na wulkan. Naszym busikiem dojechaliśmy do bramy Parku Narodowego , kupiliśmy bilety i zanurzyliśmy się w mrok. Przydały się latarki i polary. Droga wiodła w górę, wraz z nami wdrapywała się grupa Indonezyjczyków w wieku tak na oko szkolnym.Byli ubrani jeszcze cieplej niż my i dużo bardziej hałaśliwi. Po pół godzinie marszu dotarliśmy na szczyt, właściwie w ostatniej chwili aby zarejestrować wschód słońca.

DSC06141

Panorama była rzeczywiście imponująca.Kolory jeziorek – dwa seledynowe, jedno atramentowo-czarne – głębokie i soczyste. Robiło się coraz cieplej i przyjemnie , żal było opuszczać to miejsce.

 

DSC06166

DSC06172

Około 9 byliśmy już z powrotem w hotelu.Właścicielka uprzedziła nas ,że pankejki na śniadanie będą o 9 , kiedy wróci z kościoła ( była niedziela) , czekaliśmy więc cierpliwie a zaraz po śniadaniu ruszyliśmy do Maumere ( Alok) , końca naszej podróży po Flores. W Maumere Eko potwierdził nasz jutrzejszy lot na Bali w tamtejszym biurze turystycznym i mogliśmy zakosztować luksusu zamieszkania jedną noc w tropikalnym ogrodzie hotelu Ocean View.

Jeszcze tylko pożegnalna kolacja , uświetniona występem miejscowej kapeli i występami tancerki egzotycznej z Polski i powoli żegnamy się z Flores.

Żegnaj Flores, witaj Bali !

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.