Tydzień w Stambule 2018 # 2 Na Taksim

DSC00015bKolejny dzień zaczyna się jak w Dniu Świstaka – na dworze pochmurno , śniadanie na ósmym piętrze , na ulicy ruch.
Dziś celem jest słynny, owiany złą sławą plac Taksim. Zamieszki w 2013 roku mocno zachwiały władzą prezydenta Erdogana , ale paradoksalnie przyczyniły się do jej umocnienia .
Dziś prasa niezależna nie istnieje, budzący wiele wątpliwości pucz skończył się uwięzieniem prawie całej kadry dowódczej wojska.
635069703511500000

/obr.z neta/

Idziemy niemrawo bo ludzi już jest mnóstwo, szybka decyzja – jedziemy tramwajem.
Najpierw jednak musimy zaopatrzyć się w kartę. Istanbul kart to karta przedpłacana , kosztuje 5 TL ( tureckich lira) , sam przejazd w zależności od środka transportu kosztuje 2-3 TL. Tureckie lira w momencie podejmowania decyzji o wyjeździe stanowił równowartość złotówki. Teraz kurs spada na łeb i szyję i za 100 TL płaci się 80 PLN , oczywiście w przeliczeniu z Euro czy dolarów.
Łatwo więc oszacować ceny , w tej chwili jest trochę taniej niż u nas.
Do tramwaju nie jest łatwo się dostać , przystanki są ogrodzone i wejść na niego można dopiero po zaakceptowaniu płatności przez czytnik na bramce.Właściwie to dla naszej czwórki wystarczyłaby jedna karta, można ją kilkakrotnie skanować , byle tylko ilość środków na karcie byłą wystarczająca.Przed amatorami bezpłatnych wejściówek broni posterunku odziany znacząco jegomość. Taki system powoduje , że nie potrzebna jest instytucja kanarów, po prostu do tramwaju nikt nie wejdzie nie zapłaciwszy za bilet.
Tramwaje jeżdżą co kilka minut, w szczycie nie uda się zmieścić wszystkim, ale nie ma problemu – za minutę podjedzie następny. kart
Teraz , przed południem ,w tramwaju jest jeszcze luźno , chwilę zasiadamy na krzesełkach aby wysiąść na ostatnim przystanku.
Idziemy spacerkiem wzdłuż wybrzeża Bosforu .Zatoka wbija się w ląd oddzielając dwie części europejskiego Stambułu. Kiedy jednak natykamy się na pozawijaną kilkudziesięciometrową kolejkę postanawiamy zejść w głąb lądu. Tu ludzie czekają na wejście do Dolmabahçe, pięknego pałacu ,zbudowanego przez sułtana Abdulmecida , który słabo wyszedł na tej inwestycji – przerosły go koszty budowy i utrzymania co skończyło się bankructwem państwa. W sumie niesamowite – jeden dom , choćby i duży i państwo upada… W 1923 roku pałac przejął Mustafa Ataturk i ustanowił swoją siedzibą.
Oglądamy go z zewnątrz, na tyle na ile jest to możliwe – dość skutecznie zasłaniają go dziesiątki autokarów i nielichy tłumek ludzi.
20180429_112408bOdbijamy więc w głąb miasta, tradycyjnie pod górkę . Stambuł jest bardzo malowniczo położony na wielu wzgórzach co w 50% mi odpowiada – wtedy kiedy się schodzi w dół.
Ale wzgórza nie są wysokie , dajemy radę bez specjalnej zadyszki. Mijamy duży stadion Besiktasu, naprzeciwko idzie dwóch pucybutów do pracy. Nagle pod nogi Jacka spada szczotka, kolega grzecznie woła do kolesia, ten wylewnie mu dziękuje i w rewanżu proponuje wyczyszczenie butów. Na nic protesty ,pan już rozkłada warsztacik i zaczyna pucować adidasy . My już idziemy przodem , Jacek za chwilę nas dogania , w błyszczących adidasach ,ale coś wnerwiony.
DSC09625b

/to tylko ilustracja, ten wygląda poczciwie/

Okazało się , że pucybut zażądał po 100 Euro od każdego buta… w promocji za zwrócenie szczotki, normalnie bierze 200. Dopiero groźba wykonania telefonu na policję spowodowała , że gość oddalił się , mrucząc pod nosem przekleństwa w obcym języku.
Teraz kiedy o tym myślę , to jestem prawie pewien , że koleś upuścił szczotkę celowo …
Zdarzenie nie zepsuło nam humorów, człowiek bywały w świecie nie przejmuje się pierdołami.
A jeszcze dzisiaj spotkani w windzie Polacy ostrzegali nas przed oszustami , barwnie opowiadając swoje przypadki.Banalne – jakieś 5 Euro , jakieś 50 Euro,my dziś byśmy ich spokojnie przelicytowali.
Krętymi uliczkami wreszcie dochodzimy do niewielkiego parku ,to Taksim Gezi Park. To o niego wybuchła awantura, tu miały powstać bloki mieszkalne, ale mieszkańcy zaprotestowali .Skutecznie.
Siadamy na ławeczce i gapimy się na ludzi. Krążą roznosiciele herbaty w małych szklaneczkach , zwanych tulipanami. Herbata turecka jest przepyszna, zwłaszcza z
kosteczką cukru.Pijemy ją , gdzie tylko można , ale akurat szklaneczki u roznosiciela w parku nie budzą zaufania.
20180429_121546bPlac jest rzeczywiście spory, choć daleko mu do Tienanmen w Pekinie. Ale tak tu jak i tam plac poprzetykany jest metalowymi bramkami, stoi wóz opancerzony z grupką policjantów. Sporo jest też jakiś łazików,pucybutów, parkingowych, roznosicieli gazet czy herbaty badawczo lustrujący przechodniów.
A tych jest sporo , jest niedziela i mnóstwo ludzi w koszulkach piłkarskich udaje się w kierunku z którego przyszliśmy. Dzisiaj derby Stambułu – Besiktas kontra Galatasaray , może być gorąco.
taksim2bAle kibice zachowują się póki co wzorowo, żadnych krzyków i zaczepiania przechodniów. Może zbierają siły na pomeczowe rozrachunki.
Do stacji metra idziemy ulicą İstiklal ,  czyli ulicą Wolności. Na deptaku przewalający się w obie strony tłum ,  rzadko można spotkać obcokrajowca.
Miło spojrzeć wreszcie na dziewczyny, całkiem europejskie i piękne. Staranny makijaż , podkreślone ciemne oczy , gładka cera, sporo twarzy okolonych różnobarwnymi , jedwabnymi chustami co dodaje im trochę tajemniczości.
istiklal2bDeptak jest długi , poruszamy się też powoli , z ulgą witamy stację metra Şişhane.
Wracamy do hotelu na sjestę , na wieczór umawiamy się do wyjścia na sziszę. Dziewczyny wypatrzyły sziszarnię niedaleko Bazaru,wejście jest co prawda przez mały cmentarzyk , co mogłoby by być dla bardziej strachliwych pewnym znakiem , ale my się nie boimy bo nie zamierzamy nadużywać.
wejście do sziszarniSziszarnia jest  pełna, choć nikt z nowo przybyłych nie odchodzi z kwitkiem. Także i dla nas znalazło się fajne miejsce pod słupem.Obsługa role ma dobrze podzielone, nie ma zamieszania- kilku roznosi szisze, inny rozżarzony węgiel, bez przerwy krążą faceci z tacami pełnym tulipanów z herbatą.Przy wyjściu stoi szef i kasuje.Każdy otrzymuje osobisty ustnik , zafoliowany, więc pewnie nieużywany. Pufamy , pijemy kolejne herbatki i gapimy się na ludzi ( oczywiście prawie nie ma kobiet) , nie zapominając o inteligentnej pogawędce.
Przekonujemy się wzajemnie , że jabłkowy stuff idzie do głowy jak rakieta, choć , gdyby ktoś pytał o moje zdanie to bardziej kopie pół piwa bezalkoholowego. Ale nie chcę psuć zabawy i wygłaszam różne opinie jeszcze bardziej bełkotliwie niż zwykle.
20180428_202720bAle atmosfera jest super , chłopaki z obsługi od czasu do czasu wymieniają wypalone węgielki na świeże, podchodzi szef i potężnym chuchem pobudza je większej wydajności.
Po godzinie czy dwóch mamy dość , opiliśmy się czajem a ustach sucho od dymu. Nie mam pojęcia jak lokal wychodzi na swoje bo nikt z obsługi nie notował ile herbat wypiliśmy.Rachunki nie są trudne – szisza kosztuje 26 TL ( wzięliśmy dwie)
a herbatka 2 TL.Przy stoliku pracowicie zliczamy kasę , było to tak wyczerpujące zajęcie , że Mariola zostawia na stoliku okulary. Ale nie zdążyliśmy przejść dwóch kroków, kiedy krzyk sąsiadów uświadomił nam błąd. Czujni są , dranie.
20180428_201402bSzef dołącza naszą kasę do pęku banknotów , bez liczenia. Zaufanie to podstawa w biznesie. Obiecujemy sobie tu wrócić.
Wieczorem miasto wygląda fantastycznie a ruch jest maleje.20180504_204257b

2 myśli na temat “Tydzień w Stambule 2018 # 2 Na Taksim

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.