Przyroda
Na północy , którą odwiedziliśmy, nieskażona przyroda dominuje w krajobrazie. Niezadeptane lasy i dżungle , ukryte w górach jaskinie i wodospady – tego nie ma w sąsiednich krajach.Owszem , są Parki Narodowe , zarówno w Tajlandii, Kambodży czy Wietnamie ale tam widać ingerencję człowieka w podtrzymanie naturalnego
środowiska. W Laosie odnosi się wrażenie przeniesienia się w czasie – o kilkadziesiąt lat wstecz, do początków turystyki. Niezbyt rozwinięta baza noclegowa , szlaki w dżungli , gdzie wędrując cały dzień nie spotkasz człowieka, zagubione w interiorze wioski , do których dotrzeć można tylko na własnych nogach czy łódką – to sprawia , że człowiek ma poczucie jedności z naturą.
Ludzie
W Laosie wszystko dzieje się wolno, bez pośpiechu.Jeśli ktoś porusza się sprawniej i szybciej od innych to możecie być pewni , że to obcokrajowiec, być może w kolejnym pokoleniu , ale na pewno nie pochodzi stąd.Laotańczycy to mieszanka różnych plemion, mniejszości , żyjące wysoko w górach to czasem tylko kilkadziesiąt osób,ale mają wspólny mianownik – wewnętrzny spokój i pogodę ducha. Jest takie powiedzenie – Wietnamczycy sadzą ryż,Laotańczycy słuchają jak rośnie a Tajowie go zbierają . Pewnie to się niedługo zmieni wraz ze zmieniającym się światem, ale póki co – jest luz.
Jedzenie
Będzie pasować wszystkim , którzy martwią się o swoje gabaryty , a nie mają dość samozaparcia , aby wyrzucić ze swojej diety pieczywo , mięso czy nabiał. W Laotańskim menu dominuje ryż ( jako sticky , czyli zlepiony) , warzywa i zioła, czasem ryby czy kurczak. Wszystko świeże i w niezbyt dużych porcjach, można się najeść ale nie jest to rozkosz dla podniebienia. To raczej paliwo, które aby dalej funkcjonować musisz zatankować, nie rozczulając się nad wartościami smakowymi.
Picie
Beerlao uznawane jest dość powszechnie wśród backpakerów za Nr.1 w Azji.Delikatne , nie za mocne, w sam raz na upalne dni bądź gorące wieczory. Domowej roboty łiki ( whisky) , czyli po prostu bimber ryżowy nie pachnie zbyt pięknie , co tu ukrywać , ale dobrze spełnia swoje zadanie po ciężkim dniu włóczęgi. Kawa lokalnego pochodzenia ( wielkie plantacje robusty i arabiki są na południu kraju) jest smaczna , ma głęboki aromat i bardzo ciemną barwę. A jeśli do tego jest parzona na sposób wietnamski to jest to po prostu niebo w gębie.
Zabytki
A właściwie ich brak. Jest co prawda mnóstwo wiekowych i całkiem świeżo wybudowanych Watów ( świątyń buddyjskich), w samym Luang Prabang ponad 300 , ale są one dla mnie – laika – podobne do siebie jak dwie krople wody.I to jest plus- odwiedzamy jeden czy dwa , nie łazimy po muzeach, kościołach, ryneczkach, wystawach bo ich tam po prostu nie ma.
Aktywność
Możliwości jest sporo – trekkingi po górach – jedno-, dwu-, trzydniowe , z noclegami w campach lub zaszytych w dżungli homestay’ach ,wycieczki rowerowe ( wypożyczenie dobrego Treka to 15-20 zł/dzień) o różnym stopniu trudności, spływy kajakami lub , jak na Vang Vieng, na dętkach . Miłośnicy przyrody mogą spędzić ekscytujące chwile na obserwacji gibonów i innej zwierzyny , nocując w koronach drzew , kilkanaście metrów nad ziemią ( „canopy walk”). Noclegi na drzewach można połączyć ze zjazdami na linach , tzw. via ferrata . Wspinaczka po skałkach, zwiedzanie jaskiń , opieka nad słoniami szkoły gotowania… każdy znajdzie coś dla siebie.
Klimat
Laos leży w strefie klimatu zwrotnikowego monsunowego , charakteryzującego się dwiema porami roku – wilgotną (od maja do października ) i suchą ( od listopada do kwietnia). Klimat jest bardziej przyjazny niż z choćby w Kambodży – w listopadzie na północy było ok.20-25 stopni i spora wilgotność, wiążąca się nie z opadami ,ale ogólnie dużą ilością wody w rzekach i jeziorach ( południe kraju). Minusem jest brak dostępu do morza, stąd plażowanie jest niemożliwe, ale czasem wystarcza bujanie się na hamaku gapiąc się na leniwie płynący Mekong. A i do plaż w Sihanukville ( Kambodża) nie jest daleko.
Pieniądze
Łatwo można przeliczyć kipy ( waluta Laosu) na PLN , odrzucając trzy ostatnie cyfry ( przeważnie zera) i pozostałą część dzieląc przez 2.Tym sposobem 10 000 KIP to liczone wg. tej metody to 5 PLN. Wg. oficjalnego kursu 10 000 KIP = 4.78242 PLN . Wystarczająco dokładnie ? Niektórzy z laotańczyków podają ceny bez trzech zer i tym sposobem może się wydawać , że np.wynajęcie taksówki na cały dzień kosztuje 10 groszy…a kosztuje tysiąc razy więcej.
Warto się upewnić przed transakcją.
Wbrew pozorom w Laosie wydaje się całkiem sporo kasy , choć ceny nie są szczególnie wysokie – noclegi od 60 tys. kipów, wstępy do zabytków 30-40 tys., tuk-tuki po mieście 20-30 tys., obiad – od 40 tys., transport tradycyjny (autobusy) 40-50 tys. na krótszych trasach , 60-70 za kilkugodzinną jazdę, 100-200 za powyżej 6 godzin jazdy.Pewnie wynika to z tego , że jeśli zapłaciliśmy tylko 20 PLN za tuk-tuka to możemy poszaleć i iść na porządną kolację z alkoholem plus zakupy na bazarze. Przyjmuje się , że średni dzienny budżet to 20-50 USD (bardzo oszczędny /wysoki standard).
Jak dojechać ?
Nie jest łatwo dostać się do Laosu.Najpierw trzeba się dostać do jednej z trzech stolic – Bangkoku ( Tajlandia) , Hanoi( Wietnam) lub Kuala Lumpur (Malezja).
Z Bangkoku jest najłatwiej – do granicy z Laosem można dostać się Liniami lotniczymi Air Asia a potem busem lub taxi do granicy.Do Vientiane i Luang Prabang latają także Lao Airlines i Bangkok Air ale są dość drogie.Z Hanoi dostaniemy się samolotem lub bezpośrednim busem ( sypialnym). Bus jest tańszy , ale do Luang Prabang jedzie ponad dobę a i prycze nie są dostosowane do pasażera o normalnych gabarytach.Za to na przesiadce na lotnisku w Hanoi trzeba się uzbroić w cierpliwość- loty są wykonywane przeważnie raz dziennie, więc można sporo czasu spędzić na lotnisku.Z Kuala Lumpur do Vientiane lata AirAsia ,to dobra opcja, jeśli uda się kupić tani przelot do KUL, a to nie jest łatwe.A skoro jakoś dotarliśmy do Laosu to reszta jest prosta – transport jest tani i powszechny , choć przydałaby się linia kolejowa północ-południe, wtedy byłoby naprawdę komfortowo.
Jak się poruszać?
Teraz tak naprawdę to w Laosie potrzebujemy czasu.
Drogi są wąskie i kręte, w terenach górzystych prędkość podróżna to chyba 30 km/godz, może mniej.Przy czym środek komunikacji nie ma znaczenia – czy jedziesz rozklekotanym busem ,międzynarodowym autokarem czy prywatną taksówką – wszyscy wloką się w tym samym tempie.Dworzec (dworce) autobusowy znajduje się zawsze poza miastem , z niego dostaniecie się do swojego hotelu pojazdami zwanymi Sawngthaew (czyli”dwa rzędy”).
Możecie jechać nim sami a możecie poczekać na następnych chętnych , wtedy cena będzie niższa. Taki pojazd zabiera nawet 15 podróżnych z bagażami.
Popularne są trzykołowe tuk-tuki na bazie motocykla , coś jak nasz „dzik”( kto go pamięta?) , tyle , że z miejscami siedzącymi a nie paką towarową. Zabierają dwóch pasażerów, większe , zwane „jumbo” zabierają do 6 osób. Innym z popularnych sposobów przemieszczania się jest transport wodny. Backpakerzy korzystają zwłaszcza ze spływu Mekongiem – z Ban Houayxay (przejście graniczne z Tajlandią ) do Luang Prabang ( dwa dni slowboatem , z noclegiem w Pak Beng) . Droga wodna jest często wykorzystywana na południu , w Krainie 4 tysięcy jezior.
Warto?
W Laosie się odpoczywa. Może nie fizycznie , bo to kraj górzysty i nogi bolą , ale psychicznie. Jeśli widzisz , że ludzie dookoła się nie spieszą , nic od ciebie nie chcą , nie masz przed sobą wyzwań do zaliczenia- kolejnej świątyni, pomnika czy muzeum to po prostu cieszysz się życiem . A jeśli masz do dyspozycji jeszcze hamak z widokiem na Mekong i zimne beerlao w zasięgu ręki to świat staje się naprawdę bardziej przyjazny. Warto, w listopadzie jedziemy znowu , tym razem na południe , do Pakxe a stamtąd rowerami do Kambodży.
Ktoś zainteresowany?
I jeszcze trochę zebranych , a być może przydatnych linków:
- Tiger Trail tour operator, ciekawa oferta , biura w całym Laosie
- blog po polsku , ceny w Laosie, dość świeże
- mapki różnych miejsc w Laosie eko-turystycznego operatora
- trochę zwariowana, oldskulowa stronka, all-in-one
- kolejny tour-operator , przejrzysta oferta, ładne zdjęcia
- luksusowo po Mekongu
- Luang Prabang
- przejścia graniczne w Laosie
- i oczywiście obrazki na pintereście , po prostu odjazd , w okienku „szukaj” wpisz tylko >> Laos << i wszystko będzie jasne