Tydzień w Stambule 2018 # 5 Topkapi i inne cuda

20180503_104141bWieczorny relaks zrobił swoje, rano jestem gotów na nowe podboje. Po śniadaniu Ania już czeka w lobby, załatwiła nam wejściówki do Hagia Sofii i Topkapi więc podjeżdżamy kilka przystanków do centrum. Kilkusetmetrowa kolejka do kasy dziś nam niestraszna,idziemy prosto do wejścia, patrząc z wyższością na frajerów z kolejki.Hagia jest olbrzymia, choć nieco mniejsza od Błękitnego Meczetu.I ma tylko 4 minarety a Sultanahmet 6 , ale to ona właśnie została ikoną kultury. Nazywamy potocznie Hagię Sofię meczetem ,ale właściwie w 1953 Ataturk przekształcił ją w muzeum.DSC09916b Ostatnio daje się zauważyć pewne znaki , które wskazują że przywódcy Turcji chcą przywrócić świątyni dawną funkcję. Z oburzeniem przede wszystkim społeczności greckiej i rządu greckiego ( Hagia Sofia była na początku kościołem ) spotkało się zorganizowanie czytania Koranu na zakończenie ramadanu.
DSC09895bByłem już tu raz czy dwa i wygląda to tak samo – wszędzie rusztowania , pozamykane fragmenty budynku, krzątający się robotnicy.Ale warto znowu zadziwić się ogromem budowli , widok od zewnątrz nie robi takiego wrażenia.
topkapiNazwę „Topkapi” usłyszałem pierwszy raz w dzieciństwie , kiedy interesowałem się kinem a na ekrany wchodził film z Meliną Mercouri pod tą nazwą. Od tego czasu jest dla mnie symbolem tajemniczego Orientu , nazwa jest krótka i wpadająca w ucho.
Od Hagii Sofii to kilka minut drogi.Budowę pałacu rozpoczął Mehmed Zdobywca w XV w, kolejni władcy go rozbudowywali do tego stopnia , że przekształcił się w miniaturowe miasto , z własnymi meczetami , bibliotekami , stajniami, szkołami a nawet mennicą.Rzeczywiście obiekt jest olbrzymi , szkoda , że zamknięty jest Skarbiec. Chętnie bym obejrzał jeszcze raz kosztowności i ozdoby kapiące złotem i lśniące kamieniami szlachetnymi a najbardziej miniaturowe ryciny i ilustracje Baśni z 1001 nocy. topkapi2Mimo upływu kilkudziesięciu lat mam je ciągle w pamięci.Sumiennie odwiedzamy wszystkie dostępne sale , nie robią już wielkiego wrażenia bo są prawie puste, tylko w zbrojowni szczęka mi opada na widok dwumetrowego miecza , który w rękach węgierskiego herosa musiał siać spustoszenie wśród wrogów.
Nie będę opisywał wszystkich obiektów , zainteresowani mogą je znaleźć łatwo w necie lub drukowanych przewodnikach.
Wycieczka po Hagii i Topkapi zajmuje nam kilka godzin , warto coś przekąsić.
Ania prowadzi nas do lokalu po przeciwnej stronie placu. To Sultanahmet Koftecisi , restauracja z bardzo skromnym menu , obejmującym tylko kilka pozycji. Specjalizuje się w kőfte czyli małych klopsikach w różnych wariacjach.kofte1Ta wąska specjalizacja spowodowała , że doskonalone od pół wieku klopsiki są niedoścignionym wzorem dla najlepszych. Mimo , że klientów zawsze jest dużo to w kolejce nie czeka się długo.
Kiedy klient zje swoją porcję natychmiast zjawia się kelner z rachunkiem i znacząco chrząka , aby opuścić lokal i zwolnić miejsce dla następnego gościa.
Najedzeni i napici jesteśmy gotowi na realizację drugiej części dzisiejszego programu czyli spacer do Meczetu Sulejmana (Süleymaniye Camii) . Podjeżdżamy tramwajem kilka przystanków i wysiadamy opodal Uniwersytetu.
uniwersytetPo drodze zaglądamy do kolejnego meczetu ,Meczetu Bajazyda , ale doprawdy to już przesada. Nie mówię tego głośno aby nie urazić naszej przemiłej przewodniczki ale wszystkie te świątynie zlewają się jeden , niekończący się obiekt i na samą myśl o kolejnym robi mi się jeszcze bardziej gorąco. Na szczęście obok znajdują się fajne pozostałości akweduktu Walensa , bardzo dobrze zachowane , spędzamy dobrą chwilę na kontemplacji. DSC09960bW związku z permanentnym brakiem wody w Konstantynopolu sprowadzano ją akweduktami z gór , wszystkie elementy tego przedsięwzięcia – akwedukty i kanały miały długość ponad 250 km. Ale brak wody i dzisiaj dokucza miastu – pobliska toaleta jest nieczynna z powodu braku wody, jak głosi informacja na drzwiach.
Ania wpada na świetny pomysł , aby w drodze do Sulejmanyie wstąpić na bozę. To dziwny napój , ni to jogurt ni to płynny budyń , smaczny i podobno bardzo rozgrzewający w zimie. DSC09964bAle chyba nas już bardziej rozgrzać nie można , mimo popołudniowej pory jest bardzo gorąco i dodatkowa rozgrzewka nie jest odczuwalna. Sam napój cieszy zmysły ale i lokal sprawia miłe wrażenie .Vefa Bozacisi działa od połowy XIX w. i bozę robi perfekcyjnie. Nobliwi panowie za ladą ładnie komponują z wystrojem no i są jakby przedłużeniem tradycji. Restauracja produkuje bozę także już na potrzeby handlu , ale picie w tym lokalu dodaje +5 do smaku.
Kawałek pod górkę i jesteśmy u wrót Meczetu Sulejmana .Jego twórcą jest najlepszy architekt Sinan ( tak , ten sam który wybudował meczet Mihrimah ) . Widok jest przepiękny, jesteśmy w końcu na całkiem solidnym wzgórzu. Meczet jest drugim co do wielkości po Blue Mosque.
DSC09976bNie zamierzam wchodzić do środka. Zobaczyć jeden meczet to widzieć jakby wszystkie, a widzieliśmy już ich kilka. Wystarczy. Zamiast tego oglądam sobie panoramę miasta i ludzi. Dużo miejscowych , turystów prawie nie ma . Nie widać też facetów w krótkich spodniach ( to ja) , w ciągu całego pobytu spotkaliśmy raptem kilku i to bardzo młodych. W ogóle nie widać za kobiet z obnażonymi ramionami. T-shirt to największa ekstrawagancja , jaka jest dopuszczalna wśród pań.
Ze wzgórza schodzimy wprost na egipski bazar , w którym dominują przyprawy . Kolorowe kopce przyciągają wzrok, czasem można dostrzec sklepik z baklavami , kapiącymi od miodu. Wąskimi uliczkami w tłumie ludzi przeciskamy się do wyjścia.
DSC09734bJeszcze tylko pożegnalna kawa w jednej z restauracji i rozliczamy się z Anią. Bardzo jesteśmy zadowoleni z jej usług,ma wielką wiedzę, znajomość miasta , no i mówi po turecku.Zarobione pieniądze chce wydać na łąkę w Macedonii, pokazuje zdjęcia.
Rzeczywiście , wygląda pięknie , kawał ukwieconej ziemi z widokiem na jezioro Ohrydzkie. Powodzenia !
Mariola rzuca propozycję , abyśmy wybrali się wieczorem na sziszę. Propozycja zostaje zignorowana, w grupie są ludzie o większym ego od jej i sprawia im satysfakcję możliwość narzucania swojej woli.
Pojednawczo proponuję , że zajdziemy tam jutro , jako podsumowanie naszej wyprawy. Jacek chce przed odjazdem jeszcze zjeść dobry , rybny obiadek a Dorota marzy o całodziennym pławieniu się w słońcu na dachu hotelu więc musimy sobie ułożyć plan na  ostatnie dni.
Dzisiaj jeszcze , Dorota proponuje Marioli saunę w piwnicy. Relaksujemy się solo, wieczorkiem idziemy na obiad do pobliskiej , całkiem sympatycznej restauracji.restaurant

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.