Kostaryka ( i Panama ) w pigułce

rzekotka_frog_costarica
Kiedy jechać ?

Zasadniczo najlepszym czasem do odwiedzenia tych krajów jest okres od połowy grudnia do końca marca. Podobno ( ” podobno” to właściwe słowo, bo opieram się na opiniach tambylców ) wtedy prawie nie pada i jest fantastyczna widoczność. Szczerze mówiąc to dość krótki okres czasu a że przybywa wtedy sporo turystów, przede wszystkim z USA i Kanady, to jest tłoczno. Apogeum następuje w czasie Świąt, no ale nie przypuszczam , aby ktoś z moich rodaków miał chęć ruszyć do Ameryki Łacińskiej właśnie w tym czasie. Pozostała część roku wygląda dość podobnie – pada albo leje , ale jest ciepło. Tak jak pisałem pogoda jest nieprzewidywalna, przy czym dotyczy to raczej Kostaryki niż Panamy. Z naszych doświadczeń wynika , że należy raczej unikać jesiennych wojaży , a jest to związane z niebezpieczeństwem huraganów. Co prawda teoretycznie powinny zanikać już w październiku , ale światowy klimat się zmienia na naszych oczach i wszystkie prognozy pogody należy traktować jako luźne rekomendacje . I jeszcze jedna uwaga – ponieważ oba kraje są przedzielone górami na część zachodnią ( Pacyfik) i wschodnią (Karaiby) to po obu stronach pogoda jest z reguły inna. Co nie znaczy , że ładna…

costa-rica-fiz

Czym się poruszać ?

W zasadzie większość  turystów porusza się wynajętymi samochodami , ceny już od 1 USD /dzień .Jest to szczególnie opłacalne , kiedy w planach jest rozpoczęcie i zakończenie podróży w jednym miejscu. Jeśli początek i koniec są w różnych miejscach to cena wynajęcia sporo wzrasta. Tak jak pisałem komunikacja publiczna nie jest szczególnie mocno rozwinięta , choć trzeba przyznać , że ceny przejazdów są bardzo przystępne.Traci się jednak mnóstwo czasu w oczekiwaniu na autobus ,same przejazdy nie są długie , bo i odległości jak na nasze standardy są niewielkie. Szkoda , że nie ma kolei, byłoby świetnie móc przejechać koleją od USA po Kolumbię . Kiedyś podobno taka kolej działała , dziś nie ma po niej śladu.
Jeśli ktoś chciałby poruszać się między większymi miastami to szybko , choć niezbyt tanio , może skorzystać z komunikacji lotniczej.Kraj oplata siatka połączeń lotniczych ,ale jedynym hubem jest San Jose, nie ma lotów bezpośrednich między miastami.

papugi_parrots_costarica
Gdzie mieszkać ?

W Panamie ( zwłaszcza w Panama City) hoteli na każdą kieszeń jest mnóstwo , ceny ,nawet tych najwyższej klasy  nie rzucają na ziemię . W Kostaryce hoteli jest sporo , przy czym należy mieć na uwadze, że niektóre miejsca , trudniej dostępne czy też mniej turystyczne korzystają z renty pierwszeństwa i koszty pobytu tam są dużo wyższe od tych w miejscach popularnych.Ale co tu dużo gadać – ceny hoteli czy hosteli są wysokie, szczególnie rażą przy porównaniu z azjatyckimi.Co jeść ? Casado króluje.Popularne jest też  Gallo Pinto czyli ryż z czerwoną fasolą , do tego kilka warzywek lub kawałek mięsa. Ubogo i niezbyt tanio , jak na takie skromne danie. Czasem w „sodzie” można spotkać placki z plantanów czy pastę ( makaron) , na wybrzeżu zaś dostaniemy też świeżutkie owoce morza, warte swoich pieniędzy. Generalnie raj dla wegetarian.
W większych miastach czy centrach turystycznych łatwo trafić do pizzerii, barów z hamburgerami a przede wszystkim na jadłodajnie z daniami z kurczaków.

casado-620x465

Co zobaczyć ?

Stolica Kostaryki , San Jose, nie jest zbyt interesującym miastem , ale  warto pospacerować po nim choćby pół dnia. Ponieważ Kostaryka to stosunkowo nieduży kraj mamy szansę zapoznać się z większością interesujących miejsc. Ale mieć szansę to nie znaczy ją wykorzystać.Na poglądowej mapce można zobaczyć , jakimi atrakcjami dysponuje ten mały kraik – na płd.wschodzie , przy granicy z Panamą możemy odwiedzić ciche Puerto Viejo . Piękne karaibskie plaże, mało turystów i fantastyczna kuchnia z owocami morza.
Na północ Tortuguero , warte odwiedzenia ze względu na żółwie i dziki krajobraz lasów namorzynowych. Wbijając w ląd , jadąc wzdłuż północnej granicy z Nikaraguą , mamy szansę na odwiedzenie stosunkowo mało znanego Parku Narodowego Cano Negro.
Zjeżdżając na południe natykamy się na majestatyczny wulkan Arenal. Z La Fortuna , leżącej u jego podnóża miejscowości prowadzą szlaki na szczyt a także do szeregu atrakcji dookoła – wodospadu czy canopy.
costa-rica-arenalJeszcze dalej na południe, przeprawiając się przez sztuczne jezioro Arenal dostajemy się do Monteverde , leżącej w górach stacji turystycznej. Wiele aktywności stoi przed nami otworem – wędrówki po dżungli, zjazdy na tyrolkach, nocne spacery po lesie.Jadąc dalej na południe , kilkanaście kilometrów dalej natykamy się na raj dla sportowców ekstremalnych. To spływy  whitewater na rwącej rzece Pacuare .
Ale nie ma sensu jechać jeszcze dalej na południe ,  warto skręcić na zachód,  do wybrzeża Pacyfiku. Najbardziej wysunięta miejscowość Tamarindo to mekka dla surferów. Okoliczne plaże zachęcają do relaksu choć olbrzymie fale skutecznie go utrudniają. To miejsce dla aktywnych.Jadąc na południe wzdłuż wybrzeża Pacyfiku możemy się zatrzymać w jednym z wielu Parków Narodowych i zapoznać się z bogatą florą i fauną. Najbardziej znany ( ale i jeden z najmniejszych ) to  Manuel Antonio , słynny także z szerokich i bezludnych plaż.
Zbliżając się do granicy z Panamą na południu możemy odbić na prawie bezludny półwysep Osa i zająć się wydobyciem złota w nieczynnych kopalniach.
Jak wynika z tego szkicu Kostaryka to fascynujące miejsce dla ludzi aktywnych  i ciekawych świata , kraj ludzi pogodnych i życzliwych.

Costa-Rica-photo-mapaJechać ?

Moim zdaniem – niekoniecznie.Brakowało mi trochę spontanu , takiego naturalnego bałaganu , jak to jest w Azji. Wyjście z hotelu w Hanoi czy Bangkoku to zawsze jest wielka niewiadoma, nagle ogłusza nas upał i hałas, tysiące ludzi przemyka przed nosem , każdy zajęty swoim biznesem. W Kostaryce tego nie ma. Ludzie są grzeczni , mili ale i przewidywalni. Tu nie czeka na ciebie przygoda , jakaś niespodzianka, której wspomnienie umili ci pobyt w Domu Starców. Żeby choć było trochę straganów czy wózków z żarciem na ulicach…nie mówiąc o barach z bezpruderyjną obsługą.
No i poważną wadą podróży po Kostaryce i Panamie są ceny. W porównaniu z Azją jest drogo , człowiek się czuje jak nad polskim morzem , gdzie płaci się jak za mokre zboże bez zmrużenia okiem , wiadomo – wakacje, można poszaleć , ale kiedy wakacyjny amok minie zaczynamy się drapać po głowie.
Oczywiście, to , że w kraju nieco większym od Wielkopolski spędziliśmy nieco ponad dwa tygodnie nie nudząc się , a atrakcji pominęliśmy chyba kilka razy więcej ,świadczy o potencjale tego miejsca.
Najlepiej sprawdzić samemu !

Costa-Rica-Tourist-Attractions-Map

Trochę przydatnych linków :
1.Kopalnia ciekawych informacji ( eng)
2.Trochę cen
3.Sporo możliwości
4.Wakacje z przewodnikiem (pol)
5.Hotel prowadzony przez Polaków
6.Bungalow prowadzony przez Polaka
7.Kostaryka.org (pol)
8.Czego raczej nie robić w Kostaryce (pol)

drogowskaz_costa_rica

Panama 2016 # 3 Panama City , czyli Otto wpuszcza w kanał

panama-girlsW programie obowiązkowym pozostał nam jeszcze Kanał . Przebiega na przedmieściach miasta, dostęp jest łatwy, ale tylko teoretycznie, bo , jak wspominałem, komunikacja publiczna dopiero raczkuje.Umawiamy więc taxi w hotelu, dogadujemy cenę za obwiezienie nas po starej, najstarszej części miasta , wzgórze Ancon, Amador Causeway i oczywiście śluzy Miraflores. Zajmie nam to 4- 5 godzin.

panama-viejoRuch na ulicach jest dużo bardziej gęsty niż w niedzielę, posuwamy się żółwim krokiem. Jedziemy w przeciwną stronę , niż wczoraj.Panama Viejo mieści się we wschodniej części miasta , w dzielnicy Puente del Rey.Nie bardzo nam się chce wysiadać z samochodu, pada nieprzyjemny deszczyk. Zwiastuje nadejście huraganu Otto, przemieszczającego się z Morza Karaibskiego.Ale kierowca oferuje parasol,wysiadamy. Na parkingu stoi tylko nasz samochód, nie ma zwiedzających. Za bramą widzimy szczątki murów, nie wygląda to zbyt zachęcająco, tym bardziej , że pani w kasie już rozgrzewa palce, aby przeliczyć te kilkadziesiąt dolców za wstęp.

screwdriver-panama-cityKierowca nie jest zdziwiony, jedziemy dalej. To już nasze tereny, wjeżdżamy na Stare, znane nam już , Miasto. Krążymy uliczkami, wczoraj trochę błądziliśmy ale dziś wszystko jest już znajome, także dzięki naszemu przewodnikowi.Ze Starego Miasta jedziemy na wzgórze Ancon. To enklawa w środku miasta , nazywa się  Reserva Cerro Ancon , zielone wzgórze , zarośnięte tropikalnymi roślinami, zupełnie jak w Kostaryce.Wbijamy mozolnie wąską uliczką na szczyt, niestety, na przeszkodzie staje brama. Zawracamy.W sumie na  szczęście bo musielibyśmy wysiadać z samochodu, a leje całkiem pokaźnie.

causeway-panamaKolejnym celem okazuje się grobla Amador Causeway. Wreszcie coś ciekawego, to sześciokilometrowa arteria na południowym krańcu Kanału.Mijamy Muzeum Przyrodnicze o nieco odjechanej architekturze, potem wąską groblą suniemy do jej zwieńczenia, składającego się z trzech połączonych ze sobą wysp – Naos,Perico i Flamenco.

biomuseo-panama-cityNa tej ostatniej  zatrzymujemy się , we mgle widać niezbyt wyraźne kontury kilku statków, z drugiej strony wyspy zaś zamglone miasto.Ale jakimś cudem mgła odpuszcza , deszczyk przestaje padać, jest szansa, że za chwilę zobaczymy słońce. Taka niespodzianka  . Do tego jeszcze trafiamy na sklep Duty Free, dobrze się stało, bo nigdzie nie możemy dostać lokalnej kawy , na której nam zależy.

panama-chanelPora na najważniejszy punkt programu – punkt widokowy na śluzie Miraflores.Tu już czeka sporo ludzi , transport statków odbywa się według rozkładu jazdy, mamy szczęście kolejny będzie za chwilę. Wjeżdżamy windą na III poziom, widoczność średnia , ale cała infrastruktura budzi podziw. Przygotowany do wpłynięcia jest tylko jeden jacht motorowy, całkiem spory , ale gdzie mu tam do kontenerowców , stojących na redzie.

panama-chanel1 Mamy pecha, bo huragan Otto zatrzymał ruch statków , ale i szczęście ,bo jeden odważny się znalazł i możemy obserwować pracę śluzy na żywo.

panama-chanel3

panama-chanel2panama-chanel4Wracając do hotelu widzimy kilometry kontenerów, czekających na transport, to wielki, wielki logistyczny biznes.Ulice są całkowicie zapchane , jeden wielki korek. Kierowca dokonuje cudów, przeskakując z jednego pasa na drugi , wpychając się na czerwonym świetle  po przeciwnym pasie , ale niewiele to daje. Po godzinie jesteśmy w pokoju. Czas na relaks , moja Fit-Żona  wykryła małą siłownię na 14 piętrze, jest niewiele sprzętów , ale dobrej jakości.fit-on-the-roof Trochę ćwiczymy, moja Żona ambitnie, ja pozoruję, wolę popatrzeć na wieczorne miasto .

night-view-from-zen-hotel-panamaJutro zmieniamy hotel, jest niedaleko, zarezerwowaliśmy go wcześniej, jeszcze przed zmianą planów.Wybrała go Dorota , ciekawe, czy miała szczęście , bo opisy, jak wiadomo , nie zawsze odzwierciedlają stan faktyczny. Ale tym razem się udało, hotel Best Western  Zen jest piękny, pokoje wielkie , z wielkimi oknami na miasto, no i siłownią i basenem na ostatnim piętrze. To lubię – trudno na początku, słodko na końcu.

zen-hotel-panorama-panamaPogoda sprzyja łapaniu ostatnich promieni, leniuchujemy na dachu.

Podróż do domu krótka , z godzinną przesiadką w Amsterdamie.Po 15 godzinach jesteśmy w domu. Home, sweet home !

szopka-po-panamsku

Szopka po panamsku

Panama 2016 # 2 Panama City , czyli pokerek na targu rybnym

panama-huts

Kapelusze panama

Do kawiarenki wchodzi się zwykłymi drzwiami , knajpka jest bardzo wąska , ale długa. Za lokalem , w ogródku zajmujemy miejsce. Jest bardzo ciepło , ale nie narzekamy, bo nie pada.Zamawiamy jakieś śniadanie typu jogurt z owocami , kawę przynoszą od razu , ale na pozostałe zamówienie czekamy bardzo długo. To oczekiwanie jest bardzo wkurzające, w KFC czekaliśmy na najprostsze bułki ponad godzinę .

cafeA lokal był wtedy prawie pusty,nie wyobrażam sobie co się dzieje w porze lunchu. Teraz czekanie nam nie przeszkadza, przeszliśmy kawał drogi i chętnie posiedzimy , obgadując innych gości. Większość z nich zamiast do stolika kieruje się najpierw do regału z grami. Gry są różne – szachy, warcaby , domino, mahjong , sporo planszówek. Wyboru dokonują prawie  bez wahania i od razu przystępują do gry.Dorota proponuje , abyśmy też znaleźli sobie jakąś grę , na przykład karcianą ,która by nam umilała wieczory. Mnie karty kojarzą się od razu ze studenckim pokerkiem, którego zwyczajowy finał nie jest osiągalny dla  faceta w moim wieku.
Problem jest także w tym , przewiduję moje wygrane w 99% partii w cokolwiek , więc łatwo przewidzieć smutek i zniechęcenie mojej Żony. Jeszcze gorszą sytuacją  byłyby jej seryjne wygrane. Nie lubię wszelkiego współzawodnictwa – kiedy przeciwnik przegrywa jest mi go żal , kiedy ja – to jestem wkurzony.
panama1Teraz , przekąsiwszy co nieco możemy wyjść na spacer po Starym Mieście. Nie jest duże, to może 500 m x 500 m., kilkanaście ulic , cztery place a właściwie placyki. Sporo kościołów wtłoczonych w gęstą zabudowę. Do kilku zaglądamy , najciekawszy to kościół Św. Jana (Iglesia San Jose ) z efektownym Złotym Ołtarzem.
zlotyW pięknie odnowionych budynkach mieści się też cała władza Panamy – pałac prezydenta i ministerstwa a także Narodowy Instytut Kultury i Teatr Narodowy.panama3Budynki rządowe są chronione przez żołnierzy ,dodatkowo kilka ulic jest całkiem zamkniętych taśmami, przemykają jakieś czarne limuzyny, mimo , że to niedziela.taniec2 Na placykach odbywają się występy dzieciaków w kolorowych strojach ludowych , kilka kramów rozłożyli Indianie Kuna z pamiątkami . Prawdę mówiąc to z ich powodu jesteśmy w Panamie. Kiedy planowałem tę podróż to finałem miało być odwiedzenie ich terytorium obejmujące teren po karaibskiej stronie, wyspy i wysepki, także trochę lądu stałego. Na fotkach wyglądało to bajkowo, ale poniewczasie się okazało , że koszty dotarcia tam przerastają nasz budżet ,te kilka dni kosztowałyby nas ponad 1000 USD. Dodatkowo w rejonie Dominikany i Jamajki szaleje właśnie huragan , który dociera do karaibskich wybrzeży Panamy , Kostaryki i Nikaragui z gwałtownymi ulewami i wichurami.

hurricane-ottoDeszczu mamy na tą chwilę dosyć, doceniamy słoneczne chwile.
panama2Nad Pałacem Prezydenta gromadzą się czarne chmury , na szczęście nie te w przenośni a rzeczywiste. Decydujemy się na odwrót. Nie bardzo nam się on udaje, do hotelu jest kilka kilometrów, chowamy się przed deszczem w dużej hali targowej – Mercado de Mariscos. To targ rybny , poza świeżymi owocami morza i rybami można na miejscu coś przekąsić, ale właśnie dosięgnęła nas ulewa, która bijąc o blaszany dach powoduje niesamowity hałas. Do tego intensywny zapach , śliska podłoga i nawoływania handlarzy…zbiera nam się na mdłości, uciekamy jak najszybciej do wyjścia.

mercado-de-mariscos-panama-city

/obr.z neta/

Za kilkanaście minut ulewa trochę cichnie, wychodzimy aby upolować taksówkę. Udaje się to bardzo szybko, w środku już siedzi starsza pani i kierowca uprzejmie pyta , czy może najpierw ją obsłużyć. Nie robimy problemów ,cenę ustaliliśmy przy wejściu do taksówki,mamy czas więc może nas wozić dookoła miasta tak długo jak zechce. Jedziemy znajomymi ulicami i jesteśmy mocno zdziwieni , że odeszliśmy tak daleko. Ruch jest duży , ale jazda w miarę płynna , za niecałą godzinkę jesteśmy w hotelu. Miło wrócić do fajnego pokoju a nie do jakiejś wilgotnej nory.

hard-rock
Na kolację ruszamy w drugą stronę , ulice nie są jakoś bardzo jasno oznaczone, do tego mży więc po kilkunastu minutach tracimy orientację , zaszliśmy na ciemne zadupie.
Chyba będziemy musieli wrócić z powrotem , ale za zakrętem pojawia się trochę świateł , lokali i ludzi. Zasiadamy w jednej z nich, przy okazji zamówienia pytamy miłą kelnerkę o nasz hotel. Pokazuje zupełnie inny kierunek , niż przypuszczaliśmy, na szczęście mamy wizytówkę hotelu. Okazuje się  , że Hiltonów jest kilka a nasz – Garden Inn -widać, gdy się trochę wychylimy za poręcz tarasu.
Jedzenie całkiem przyjemne, choć , damn, nietanie.Po drodze do hotelu wstępujemy do naszego Chińczyka. Do żelaznego zestawu – orzeszki, ciasteczka, rum dorzucamy gąbkopodobne bułki, owoce i jogurt na śniadanie. Pani Chińczykowa za kasą nie bardzo radzi sobie z podliczeniem , szef musi osobiście zbilansować zakup. Tacy klienci nie zdarzają się co dzień.

hotel-hilton-garden-inn-panama

Panama 2016 # 1 Panama City , czyli balboa tu , balboa tam

panama-city4W cenę hotelu nie wliczono śniadań ,przegryzamy więc pozostałościami po wczorajszym wieczorze (orzeszki + ciasteczka , bez rumu ). Zdążyliśmy wczoraj jeszcze zrobić zakupy w pobliskim sklepiku u Chińczyka ( Azjaci opanowali cały handel spożywczy), co dało szansę na dzisiejsze dłuższe lenistwo poranne.
Jest niedziela,świeci słońce, rzadkie chmurki nie zwiastują opadów.
hotel-garden-inn-panamaPrzed wyjazdem chodziły mi po głowie plany zwiedzenia Panamy ( państwa) , ale na szczęście nie przerodziły się w konkretne rezerwacje.Dostaliśmy trochę w kość ostatnimi dniami i pozostałe do wyjazdu  kilka dni przeznaczamy na relaks.Dziś chcemy się przejść do Starego Miasta  ( Casco Viejo).
To takie pół-stare a pół – nowe miasto. To całkiem stare, które było w pierwszym miastem hiszpańskim w Ameryce, leży trochę dalej,zostało zburzone przez piratów pod dowództwem kapitana Morgana i odbudowane w innym miejscu.
panama-walkBoy hotelowy pokazuje orientacyjny kierunek , w którym mamy zmierzać.Chodzenie w Panamie  (będę używał skrótu PC dla określenia Panamy jako miasta) grozi poważnymi konsekwencjami.Chodniki są niemiłosiernie powyginane we wszystkie strony, otwarte studzienki są normą a częste podjazdy pod hotele czy biurowce przypominają stok narciarski. Za każdym razem , kiedy je przekraczamy  przelatuje mi przez głowę absurdalna myśl,że  musi być bardzo ciężko poruszać się tu w zimie, kiedy napada śnieg lub drogowców zaskoczy gołoledź….
Jest niedziela, więc ruch uliczny nie jest bardzo uciążliwy. W PC transport publiczny jest ograniczony do absolutnego minimum – jest jedna linia metra i kilka linii autobusowych. Jest tani  ale powszechne jest korzystanie z taksówek. Raz po raz zatrzymują się przy nas żółte samochody, często z już z pasażerami. Konieczne jest uzgadnianie kwoty przed rozpoczęciem jazdy, bo taksówki nie mają taksometrów. Z tego też powodu dobrze mieć jakieś rozeznanie w topografii miasta , aby się zorientować , czy 5 USD za kurs to dużo czy mało.
Zresztą – to i tak zależy od zasobności waszych kieszeni . No i pogody …
costa-rican-girlPC to miasto 700 tysięczne, ale robi wrażenie wielkiej metropolii, zwłaszcza patrząc ze Starego Miasta (9) na las wieżowców w okolicach Punta Paitilla (3)
iglesia-del-carmen-panamaPo kilkuset metrach spaceru mijamy Iglesia del Carmen ( czyli Kościół Matki Bożej z Góry Karmel (lub Carmen), kościół katolicki zakonu Karmelitów. Podobno ładny, ale nie wchodzimy do środka. Zresztą w Panamie zabytków jest tak mało , że każdy oldskulowy budynek jest opiewany w przewodnikach jako zabytek klasy światowej.Schodzimy w dół , do zatoki Panamskiej.
Wzdłuż brzegu ciągnie się Avenida  Balboa.Vasco Núñez de Balboa, założyciel PC to fascynująca postać , warto rzucić choćby okiem na notkę w Wikipedii.
Ach , gdzie te czasy piratów z Karaibów… Jego nazwiskiem nazwano gmachy publiczne, ulice, klub jachtowy  a nawet walutę. Oficjalną walutą Panamy jest balboa, odpowiednik 1:1 dolara amerykańskiego, ale banknotów balboa nie ma w obiegu, używa się dolarów USA. Monety są, owszem, drobne to centavos, ale nie mam pojęcia, jakie mają nominały. Płacenie nimi polega na wyrzuceniu całej zawartości kieszeni na ladę z gestem „bierz , co chcesz”.
panama-coinsRównolegle do ulicy Balboa ciągnie się  Cinta Costera, deptak zamknięty dla samochodów za to otwarta dla wszystkich aktywnych .Panuje ruch jak w ulu , starsi i młodsi jeżdżą na rowerach, rolkach,chodzą z kijkami , spacerują samotnie lub w grupach.

panama-city2Sympatyczna bryza znad zatoki orzeźwia ciało bo po raz pierwszy w czasie naszej tegorocznej podróży jest naprawdę gorąco. Mijamy grupę boisk , dzieciaki grają w piłkę, gdzie indziej znów jednakowo ubrani skauci mają swój piknik, stoi kilka wypożyczalni sprzętu , gdyby ktoś zapragnął zrelaksować się na rolkach lub rowerze.
fitMam taką teorię, niepopartą niestety żadnymi badaniami, że dzieciaki uprawiają masowo jakąś formę aktywności w krajach mniej rozwiniętych , zaś dorośli w krajach bogatych.
Skąd taka teza?  Bogate dzieciaki wolą siedzieć przy kompie czy komórce, a biedni rodzice muszą ciężko , fizycznie zarabiać na chleb i nie mają siły na aktywność.
Co wy na to ?
panama-city3W każdym razie jesteśmy zbudowani aktywnością Panamczyków , raz po raz kusi nas, aby ich uwiecznić, podobnie jak panoramę drapaczy chmur po przeciwnej stronie zatoki.
Trochę już jesteśmy zmęczeni, kiedy docieramy do Starego Miasta. Jeszcze tylko trochę wspinaczki po schodach i możemy szukać jakiegoś cichego kącika, chętnie spróbujemy lokalnej kawy czy zjemy wreszcie bardzo późne śniadanie.

fit1